lis 24 2003

co by było gdyby...


Komentarze: 4

hmm już troche czasu przesladuje mnie pewna myśl... co by było gdyby Kurt nie zmarł wtedy kiedy zmarł.... pewnie wiele osób odpowiedziałaoby... żyłby dalej...hmmm nie wiem czy mozna tak powiedziec...

szczeże mysłe że i tak juz od dawna był na równi pochyłej... przez narkotyki, courtney i ogrom problemów stoczyłby sie na samo dno... i tak szczeze to nie wiem czy gdyby courtney nie zleciła tego zabójstwa to czyby przeżył choćby 2 lata dłużej...

myślałam tez nad tyme ze mugłby popełnić samobójstwo... ale to chyba mało prawdopodobne... przecież jedyną zeczą jaką trzymała go przy zyciu była... Frances... nie niezrobił by tego...

och cóż za bzdury ja tu wypisuje... wybaczcie...

nie wiem co sie ze mną dzieje... przez ponad 40 min. słuchałam mazarta i beethovena (czy jak mu tam)... ale cuda... ciekawe czy moja mama by w to uwierzyła?? :P

i troszkę zachciało mi sie płakac jak przeczytłam komenta akuma do mojej ostaniej notki... i musze przyznac ze w 100% sie z nim zgadzam... dlatego już nigdy tego nie zrobie... nie nie bedzie pisac nigdy... ale przynajmnij sie postaram...

dborej nocyki życze kochani :*

bleach1989 : :
Akum
25 listopada 2003, 16:48
Gdyby zył... Nie wiadomo jakby było... A co do wczesniejszej notki. To damy rade, też próbuję poraz kolejny zresztą :-)
bad girl
24 listopada 2003, 23:35
Eh...gdyby Kurt nie popelniel samobojstwa zyl by dalej i wieze w to ze tworzylby dalej rowie wspanaiala muzyke ale juz raczej od czasu do czasu...W kazdym razie ja juz sama nie wiem czy on sie zabil czy tez ta p**** Courtey go zabila...W koncu nikt nie moze tego potwierdzic w 100% ze ona to zrobila...Chodz w sumie jej zalezalo tylko na kasie... A ty trzymaj sie cieplutko, nie przejmuj sie niczym i przedewszystkim nie rob sobie krzywdy:*:*:* pozdrawiam:*
24 listopada 2003, 22:52
ja i moze troche po fakcie pisze ale... to co pisze u siebie odzwierciebla to co czuje i wiem ze najgorsze to samego siebie krzywdzic... ja sie ciełam i to jest jak naług z ktoorego nie nie wychodzi od tak im wiecej kresek masz na reku tym bardziej sobie myslisz jaki ja jestem głupi jak ja mogłem do tego dojsc i znowu zaczynasz i tworzy sie takie błedne koło... ma nie powiem ze z tego wyszłam na zawsze bo tak nie jest (moze to brzmi jak opowiesc typu wpadłam w naług narkotykowy ale tak jest...)mnie pomogł kumpel i wielki buziak dla niego wiec prosze zawruc puki masz siłe sie temu jeszcze przeciwstawic....
moooody_girl
24 listopada 2003, 22:19
staraj się nie robić sobie więcej krzywdy... akum bardzo mądrze to sformułował...ja również się pod tym podpisuję... to wiem także z moich doświadczeń... z każdą blizną bardziej siebie nienawidzę... ale próbuję nie zaczynać znów tej paranoi... jest ciężko czasem- co tu dużo ukrywać... ale staram się... narazie prawie miesiąc wytrwałam i myślę, że będzie dobrze... pozdrawiam:*

Dodaj komentarz