koncert nastepny :)
Komentarze: 3
miałam zamiar już wczoraj dodać notke... ale niesty nieprzypuszczłam ze tka puźno wróce :]
napoczatku razewm z roxi stanełyszmy dobie dokładnie naprzeciwko sceny... mslałyszmy ze nikt prucz kultu nie gra... i gadałaymy o której kult zacnzie grać... jak powiedziłam ze wedłoug mnie koło 20.30 nie wczensiej to koleś kotry stła obok [eh ... boski z dreadami] mówi ze według niego spuźnia sie góra 10 min... potem zmienił na 8... "okej zobaczymy :]" a tu nagle jakas kapela metalowa... eh... ludze tak zaczeli czapać łabami ze szkoda gadać.. dowiedziłam sie też dlaczego na dready móiw sie czasem 'baty'... oj bolało... niby też sobie poskakałam potrzesłam główką ale tka mnie dopychali ludzie do barierek że poszłysm na bok... [oczwiscie w przerwie bo ... jak grali graniczyło to z códem] ... zaniedługo oni skończyli... dopchałysmy sie do barierek bo sadziłymy ze za jakeś 30/40 minut kult bedze... a tu co?!
wyskakuję 5 gostków i "dj puśc ta płyte' czy jakoś tka... obracam sie... i szok... ostanim razem widziłam pełno metali za mną... a teraz ! same dresy ... och straszny był to widok ... ale ta 1 kapelka była całkiem niezła [1 hhpowa] te ich podkałady całkiem cieakwe troszke gitarek tam chilami było a texsty [oczwiscie te ktore zrozumeiałm = usłyszłam słowa a nie jakiś bełkot] calkiem wpożadku.. za to potem oni zeszli i wyszły jakeś pajace z "dwa dwanaście" ja pierdole... jak wczesnij było w miare spokojnie to potem takie chujstwo ze sie opisać nie da... imbecyle... nie bedze tracić na nich waszych oczu... dodam tylko ze te dzeciaki co poprzyłaziły to nidojże ze chamskie, wulgarne, niegrzeszące inteligencją... to wiekszosc był młodsza odemnie...
jak skończyli była juz gdześ 20.30 wiec z usmiecham na ustach przybiłysmy sobie piatke ze wygrałyszmy :]
kult zaczoł grac jakoś chwilke przed 21... stałm przy barierkach z boku coprawda ale niewiele brakowało mi do środka sceny... zaczeło sie od baranka... [tradycyjnie] a potem już inncyh piosenkek... cały czas jakaś laska chciłą mnie wypchnąc z przed tych barierek... w koncu jej sie udało ale to gdzes około 22... moze troszke puźniej... wiem ze po Celinie wyszłysmy ... na boku zapaliłsym sobie fajke poskaaaysm troszke i posżłysmy do tyłu... to mnie troche zaskoczyło ze cłakeim fajni ludze byli... chłopak walnoł mnie głową... zaraz zaczoł przepraszac... ktoś mnie pochnoł tez przeprosił ... całkiem w pozadku ludze... całkiem cikawie tez wyszło jak kazik sie pomylił i cały refren Rządu Oficjalnego spiewalismy sami i w dodatku acapella... a potem itak od refrenu zaczoł :) na bisach [chyba przy wolnosci] doczepił sie do mnie jakiś koleś koło 23 lat... stła z piwem i mnie strasznie namawiął ze on już niemoze, ze szkoda by było je wylac, zebym sie napiła, ze mnie tka prosi... czły czas odmawilam bo wiedziłąm zę nikt tak z dobroci by mi piwa niedał... a chłaopak jeszcze chwilke puźnij "a moze jednak??" i sie strasnzie yusmichał... powedziłam zę NIE ... kurwa jech sobie idze innej idiotki szukać ktora wypija piwo z jakimiś prochami...
ostnia piosenka była Krew Boga... a potem poszłysmy kupić kole... spotkałysmy tego goscia z dreadami i ze miałysmy dobry chumorek to zaczełymy sie smiac ze przegrał o on zrobił skwaszoną mine... potem jakiś chuj sie donas doczepił i przedstawił... my do neigo ze idzemy na autobus i niemamy czasu... a on ze przeciez pogadac mozemy... spławiłaymy go dosć szybko... a potem sie jakcys inni doczepili bo chilai roksanie na sznórówke nadepnac... "patrz one udaja ze nas niewidza" potem ona poszła sobie zawiazać buta i... przypiac mi ramiączko od biustonosza... eh całe pleacy miłam odsłoniete i musziłymy tka smiesznie wygladać ... ale cóz...
gdzy dotarłysmy do przystnaka było za 23.50 patrzymy a tu już zaden autobus niejedzie [na przystnku spotkałysmy tez moic starszych] ludze składali sie na tkasówki... inni nie mieli wygoru i pewnie poszli na nogach :/ jeden chłopkak podchodiz i pyta sie na co czekamy jak nic niejedze... mam zaczęła sobie zadrowac ze na zgawienie... my że na samochód... za to inni studiowali rozkład jazdy ... ja im mowie zeby nie patrzyli już nawet ze nic niejdze... "no nie" zaczeli ubolewać nad tym zę chyba beda musieli do sosnowca na nogach iść... i tez sie pytali na czo czekamy... po nas jkosc tak o 00.20 przyjechła mam roksany... bylismy w 6 w samochodzie... ci chłopacy sie pytkli czy sie niezmieszcza... ale neisty ... zostło im tylko pomachanie nam :( niom wiec pomachali... i koło 00.30 byłm w domku... a oni pewnie szli na nogach... eh zal mi ich... całkiem sympatyczni... mowil ze jakby byli ładniejsi to bysmy ich pewnie zabrały :]
Dodaj komentarz