Komentarze: 5
eh... dziś sie kompałam... hehe niby nic nadzwyczjnego... ale duzo mysłam przez ten czas nad tym dlaczego płacze... niby tka bez zadnej przyczyny... bawiłam sie pianą... to było naprawde supr... choc pewnie dlatego ze starałam sie usmichać i podziwiać bąbelki na siłe... wyszło tylko na poczatku...puźnij zgniotłąm piane rękami... popłakałam sie znowu... to z ta pianą i mój brat ... doprowadziło mnei to wszstko do tego ze przyczyna mojego płaczu jest to ze jestem zbyt nerwowa... zbyt - czy to dobre okreslenie? wszstko mnie wkórza... chec mi sie płakac bo np. w tej chwili mój brat sie smieje i buduje coś z klocków Lego... krzyczy o coś ze tata źłe zrobił ... a ja ma ochote mu ten ryj zamknąc na zawsze... wkórza mnei to zę sdie woda w szlnce kończy i bedze trzeby było iśc po mineralke, a poza tym nie che mi sie sciagnać piosenka jednego z moich ulubionych zespołó od paru lat... cypress hill (to nie za sprawa tego zę maja na "szczycie" piosenke) ... wszsko od piany... przez brata... skończywszy na tym ze jest jutro kartkówka z historii... robie sciagi... ale kurwa dopiero połówke rozdiału mam.. i znowu ten ból brzucha... ostanio jest niedo wytrzymania... ale teraz nie moze sie rozpałakac bo będze po ściagach... jak sie położe spac ...