Komentarze: 9
popierwsze... tekst nizej [wczesnijsza notka] TO TYLKO IRONIA...
pozatym ... hmmm milam dzis bliskie spotkanie z policja... najpierw zamist do budy poszlam do szpitala wyciagnac sobie karte do psychiatry... wracajac skapnelam sie ze mam jeszcze sporo czasu wiec wpadlam na szasz super dach gdze wiedzilam ze zaniedlugo bede mila okazje spotkac anie i roxane... nie mylilam sie... po jakiejs godzinie wygladajac z dachu [11 pietra] zobaczylam 2 debilk obladowane siatami i plecakami... niosly chlebownik i stara, brudna wykladzine kotra znalazly pod smietnikiem... z jedenastego pietra widac bylo sporo chodzacych na dole ludzi... ale tych debilek pominac sie nie dalo... moze tez dlatego ze wczesnij niz je zobaczylam uslyszlam glupawy smiech... o tka to moje kumpeli... bylam o tym przekonan w 100%....
zaniedlugo uslyszlam zdziwienie w glosie anki [byly juz na gorze] "ooo kulawa jest!" ... ciekawa bylam jak zereaguja ale ... sie ucieszyly [hehe mam nadzieje :P] ... walnely wszstko i sie pytaly czy bedze mogla zostac bo one muszqa isc jeszcze po kurczaka z rozna bo to milo byc wkoncu Chicken Party... a tu nagle policjant wdrapuje sie na dach...
- co wy tutaj robicie??
- ratujemy kolezanke - roxi
ja puznij zchodze a oni cos zaczynaj gadac... a roxi
- ale ona nie che popelnic samobojstwa!
i zaczyna ze ona tylko zartowala... hehe
puznij slyszymy
- do windy! zaniedlugo niebedze wam tak do smiechu!
kurwa mac... bylam pewna ze nas wypuszacz... no niestety... nie popuscili nam bo widac statystyki maj jeszcze puste wiec 3 gowniary im sie przydadza... zaraz jeden bawiac sie krotkofalowka mowi:
- no mamy jakies 3 panny ... chialy jesc 2 sniadanie na dachu wierzowca...
no i kurwa nam kazal podac wszelkie swoje dane... troche sie ociaglaysmy ale widzilysmy ze nie ma co bo jak nie podamy to nas na komisariat zawioza... oni nawet maj cos tkaiego ze sprawdzali czy podylysm,y prawdziwe dane!! kurwa... to niesprawiedliwe... puznij kazali podac nr. telefonu... tu juz sie naprawde ociagalysmy... bo kurwa mac niewiedzilam jak moji starzy zareaguja... no coz podalysmy...
wkrotce wsadzili nas w radowoz... ale bylo zajebiscie... TAM JEST WSZSTKO PLASTIKOWE! ... no naprawde... i nawet niema w srodku klamki ani nic z tylu...nie ma tapicerki... jest plastik!
zawezli nas do szkoly... nasza szatniarka [zajebista babka] stala zamowowana i sie pyta co sie tkao a zaraz mowi ze "przeciez to sa bardzo dobre uczennice!"... zawolali pedagog... no i poszlysmy z nia do pokoiku...babka okazla sie naprawde okje... ale dyrek wydarl sie strasznie na nas... ale mi itak dalej chilao sie troche smiac... niestty niewypadalo...
najpierw odebral pozygana jej tata... puznij po mnie przyslz mam... na koncu slepa odebrali...
ja strasznie sie blam ze bede mila kape a tu nic! jedynie co to jak anazie zero kasy no i poza kultem na nic nie pujde :( puznij zartowalysmy sobie z suk i opwedzilam jej wszstko na co odpowiadala smiechem....
a jako ze ma byc to historia z moralem [texst anki :]] oto on:
MORAL:
gdy za cokolwiek zlapie was policja zachowajcie spokoj i cisze... nie smiejcie sie razem z nimi [no i tez z nich], nie pokazujcie im kiszonych ogorkow ani kajzerek, nie rozmawiajcie o tym czy powinno sie bic dzeci czy nie i nie pytajcie czy policjan je ma...[ w tym wypadku niemialm :D ... bo wygladali najekies 25 lat], nie pytajcie sie "czy to prawdziwy pistolet" bo odpowiedza ze "nie, na wode", gdby policja pyta o imie i nazwisko pedagog nie komenujcie to slowem "ooo pania tez spisuja!"... stosujac sie do rad wczesnijszych blagajcie ich tkaze o litosc...
i moze uda wam sie uniknac tak zajebistej przygody