Archiwum 22 lutego 2005


lut 22 2005 rammstein i afterparty
Komentarze: 7

z domu wyruszylam chwile po 14... spotkanie z roxana, przystanek, autobus wiazoacy nas wprost do katowic.

o godinie 15 bylysmy juz na dworcu, po pietnastej przyjechal wojtek i artur pociagiem ... naprawde sie bardzo cieszylam ze ich widze :) poszlismy sobie do Boba, tam spotkalismy paru swirow tez wybierajacych sie na rammstein... jeden mil jakies gejowskie intencje co do artura [ale jemu sie to chyba nie podobalo :P], inni chyba zbyt wiele wypili... my po obaleniu browca szybko zmylismy sie do pubu pod spodkiem...

tak oczwiscie nie bylo miejsc siedzacych i kazali nam czekac, ale naszczescie przybyl do nas rudi ktrego nie widzilam od wakacji ... i szybko znalazl miejsce :) po kilku odwiedzinach kibla rzeba bylo sie zbierac...

mi niestety nie udalo sie wejsc na koncert ale w sumei to nie zalezalo mi jakos wyjatkowo i juz wczesnije myslalam ze sie nie uda wiec bylo okej... spotkalam na swojej drodze paru fajnych ludzi, nauczylam niemca sprzedajacego plakaty powedziec 'dziesiec zlotych', nawet sie zgadalam z jakims facetem w wieku moich rodzicow... caly czas slychac bylo muzyke z koncertu... w sumie to stojac pieterko wyzej udalo mi sie troche poogladac koncert, wystraszyc z powodu nieprzewidzinych wybuchow i zobaczyc wokaliste wraz z giatarzysta, zawitalam tez do pubu i napislam sie wody mineralnej :P w suemi to bardzo sie cieszylam ze znajomi sa na koncercie :)

po koncercie [czyli kolo 23] dostlam tez bilet od jakeigos chlopaka, i znalazlam znajomych.. skierowalismy swe kroki w strone mega clubu gdy odbywalo sie afterparty... w sumei to taka techniawka polaczona z rammsteinem, prodigy [czy to sie tak pisze?], kornem i jeszcze paroma zespolami...

zgon zaliczylam kolo 2 godziny, naszczescie puznij zeszlismy pietro nizej gdze uwolnilam sie od reflektorow i zrobilo mi sie lepiej... eh... az mnie to dziwi ze czasem zdycham po 3 browcach.. ale moze to dobrze?

dostlam od artura swietny rysunek [jest juz oprawiony w antyreme i wisi nieopodal mnie ;)], w wogule bylo bardzo sympatycznie... smiac mi sie chce tylko jak przypomne sobie roxi i artura bawiacymi sie prochem z popielniczki i mine artura i wojtka gdy sie dowiedzili ze w mega sa ci sami goscie co w bobie :P

o 4.33 artur i wojtek mieli pociag... eh.. ale mi sie smutno zrobilo... pewnie kolejny raz sie dopiero na woodstocku zobaczymy :(

a ja, roxi, ola i kuba poszlismy w strone przystnaka autobusowego... niedlugo przed szosta bylam w domu... fuj! jak odemnie fajami jechalo ... bleeee... zamiast sie isc kapac jak pierwotnie zakladalam polozylam sie spac ... rano powedzilam mamie ze nie ide do szkoly, wykapalam sie i dalej spalam...

chcilam bardzo serdecznie podizekowac za tak udany dzien, wieczor i noc ROXANIE, OLI, ARTUROWI, WOJTKOWI, RUDIEMU I KUBIE...

dzis troche spiace, ale bardzo zadowolona

Milena

bleach1989 : :