po pierwsze moja nieobecnosc na blogach i gg (głównie) była spowodowana brakiem neta...
baaardzo sie ciesze bo na obóz jade już 27 czerwca a nie jak było wczesniej pod noniec lipca... jade do Ustki... a mój brat gdzes indziej... eh on to ma fajne 20 m do morza i chotel z basenem.... a ja mam zą 300 m ale cóż... ciesze sie ze z nim nie jade... czóje że faje bedze...
nastepnym powodem do szczescia jest to ze chyba pojedziemy na tą 2 dniową wycieczke do Pienin... (koniec maja lub poczatek czerwca) choć z drugiej storny jesli pojezdzemy strace 150 zeta w 2 dni... a za nie chciłam sobie zrobić dready... na pare lat... hmm jak by nie było myśle ze bede zadowolona...
za to strasznie ryczłam po egzaminie matematyczno przyrodzniczym... naprawde uwarzam ze zadania zrobili zbyt trudne... chociaż przyanje ze było tez pare dziecinnie prostych... z amplitudą i najniższa temperaturą... szkoda ze tkaic prostych wiele nie było... hmmm chyba ze to ja jestem tempa... teraz zakładam ze z humanistycznego sostane nie mniej niż 40 (a wszstko przez głupi temat rozprawki) a z matematyczo przyrodzniczego... z.... eh aż sie wstyd przyznać... koło 30... no coż... trzeba sie tym pocieszyc ze to był dopiero próbny...
aaaa a w nastepnej notce wam napisz jakekie mam tragiczne ocenki :(