Komentarze: 2
n i c
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
n i c
z jednej strony chcilabym pochlonac wszstko co jest tylko do zjedzenia wokolo... rzucic sie na jedzenie i kontunuowac wrzucanie wszstkeogo co jest pod reka do zaladka ktory teraz zaczyna pelnic funkcje smietnika
puzniej staje na wadze i widze to czego tak bardzo sie obawialm... z 50 kg robi sie 52... trzeba to zatrzyamc.. a ja nadal chce jesc... jem, jem, jem!... nienawidze sie za to .. ale wciaz to robie... jem i czwicze... mam ochote na wiecej... a jednoczesnie mam przed soba obraz siebie, obraz siebie gdy w brzuchu wyladuje kolejny smiec...
Rape me
Rape me my friend,
Rape me
Rape me again.
I`m not the only one (x4)
Hate me,
Do it, and do it again.
Waste me,
Rape me, my friend.
My favourite inside source,
I`ll kiss your open sores,
Apprreciate your concern
You`ll always, stink, and born.
Rape me x 9
gwałc mnie, to jzu nic nie boli... kiedys pozalujesz...
z domu wyruszylam chwile po 14... spotkanie z roxana, przystanek, autobus wiazoacy nas wprost do katowic.
o godinie 15 bylysmy juz na dworcu, po pietnastej przyjechal wojtek i artur pociagiem ... naprawde sie bardzo cieszylam ze ich widze :) poszlismy sobie do Boba, tam spotkalismy paru swirow tez wybierajacych sie na rammstein... jeden mil jakies gejowskie intencje co do artura [ale jemu sie to chyba nie podobalo :P], inni chyba zbyt wiele wypili... my po obaleniu browca szybko zmylismy sie do pubu pod spodkiem...
tak oczwiscie nie bylo miejsc siedzacych i kazali nam czekac, ale naszczescie przybyl do nas rudi ktrego nie widzilam od wakacji ... i szybko znalazl miejsce :) po kilku odwiedzinach kibla rzeba bylo sie zbierac...
mi niestety nie udalo sie wejsc na koncert ale w sumei to nie zalezalo mi jakos wyjatkowo i juz wczesnije myslalam ze sie nie uda wiec bylo okej... spotkalam na swojej drodze paru fajnych ludzi, nauczylam niemca sprzedajacego plakaty powedziec 'dziesiec zlotych', nawet sie zgadalam z jakims facetem w wieku moich rodzicow... caly czas slychac bylo muzyke z koncertu... w sumie to stojac pieterko wyzej udalo mi sie troche poogladac koncert, wystraszyc z powodu nieprzewidzinych wybuchow i zobaczyc wokaliste wraz z giatarzysta, zawitalam tez do pubu i napislam sie wody mineralnej :P w suemi to bardzo sie cieszylam ze znajomi sa na koncercie :)
po koncercie [czyli kolo 23] dostlam tez bilet od jakeigos chlopaka, i znalazlam znajomych.. skierowalismy swe kroki w strone mega clubu gdy odbywalo sie afterparty... w sumei to taka techniawka polaczona z rammsteinem, prodigy [czy to sie tak pisze?], kornem i jeszcze paroma zespolami...
zgon zaliczylam kolo 2 godziny, naszczescie puznij zeszlismy pietro nizej gdze uwolnilam sie od reflektorow i zrobilo mi sie lepiej... eh... az mnie to dziwi ze czasem zdycham po 3 browcach.. ale moze to dobrze?
dostlam od artura swietny rysunek [jest juz oprawiony w antyreme i wisi nieopodal mnie ;)], w wogule bylo bardzo sympatycznie... smiac mi sie chce tylko jak przypomne sobie roxi i artura bawiacymi sie prochem z popielniczki i mine artura i wojtka gdy sie dowiedzili ze w mega sa ci sami goscie co w bobie :P
o 4.33 artur i wojtek mieli pociag... eh.. ale mi sie smutno zrobilo... pewnie kolejny raz sie dopiero na woodstocku zobaczymy :(
a ja, roxi, ola i kuba poszlismy w strone przystnaka autobusowego... niedlugo przed szosta bylam w domu... fuj! jak odemnie fajami jechalo ... bleeee... zamiast sie isc kapac jak pierwotnie zakladalam polozylam sie spac ... rano powedzilam mamie ze nie ide do szkoly, wykapalam sie i dalej spalam...
chcilam bardzo serdecznie podizekowac za tak udany dzien, wieczor i noc ROXANIE, OLI, ARTUROWI, WOJTKOWI, RUDIEMU I KUBIE...
dzis troche spiace, ale bardzo zadowolona
Milena